poniedziałek, 15 lipca 2013

Dlaczego judeo-chrześcijaństwo?

Dziś pierwszy raz pojawia się artykuł napisany przez inną osobę z Grupy "Chram". Przedstawiamy tym razem pogląd, spojrzenie i przemyślenia Snagi. Zapraszamy :)


Dlaczego judeo-chrześcijaństwo? Dlaczego żydzi stworzyli religię dla nie-żydów?
Nie jest żadną tajemnicą że żydzi uważają się za naród wybrany, dlaczego sami więc nie praktykują judeo-chrześcijaństwa? Jakby się tak zastanowić to gdyby narzucić innym nacjom swoją pustą religie a dla siebie zachować tą “wybraną i prawdziwą.” To jaki ma to sens?
Właśnie że ma! Judeo-chrześcijańska religia ma na celu “dewartościować” ludzi, czyli wszystkie możliwe kontynenty które są dla nich zagrożeniem, ponieważ posiadają naturalne wartości życia. Czy mowa tutaj o destabilizacji ludności? Otóż nie, mają na celu uzyskać sztuczną stabilizację społeczeństwa tak żeby ludność wiedziała że to ich wiara, tradycja i droga życiowa.
Mają na celu uśpić nas, mamy wierzyć a nie zadawać pytania, mamy chrzcić niczego nieświadome dzieci na ich przyszłych wyznawców tak żeby i one praktykowały judeo-chrześcijaństwo i zarazem go wspierały, a potem ich dzieci mają robić tak samo i koło się zamyka. Oni wiedzą jak bardzo silna jest tradycja naszych przodków dobrze wiedzieli że nie mogą jej od tak zniszczyć, więc ją skradli i modyfikowali na własne potrzeby. W Polsce wielu z was pamięta topienie marzanny w przedszkolach czy klasach podstawowych, dzisiaj już prawie się w ogóle się tego nie praktykuje a o tym “zapomina”
Czy to będzie zbrodnią gdy napiszę że judeo-chrześcijańska religia była jedną jak nie pierwszą formą stworzenia Nowego Porządku Świata?
Mógłbym o tym napisać o wiele więcej ale nie chcę również żebyście opierali się wyłącznie na mojej ocenie. Wierzę że duża większość z was sama widzi jak to wygląda i do czego to zmierza. We wsiach polskich trwają od lat licytacje kto da więcej księdzu i zabłyszczy w oczach innych. Czy bóg potrzebuje pieniędzy? Czy to on potrzebuje złotych kościołów? Czy robi mu to jakąś różnice gdy modlimy się w domu czy przy złotych ołtarzach?
Czy w takich wartościach chcecie wychowywać wasze dzieci?
Chcę żebyście moją opinie zaakceptowali i przyjęli informacje ale nie uwierzyli jej z góry i nie brali za prawdę, chce tylko żebyście ją przefiltrowali przez wasze myśli. A potem uznali to za kłamstwo czy może prawdę. Ich religia bierze moc z nas samych i naszych pieniędzy. Jeśli odrzucimy ich obce “dewartości” a co za tym idzie nie będziemy ich wspomagać finansowo i duchowo to upadną nie mówię że to jest łatwa droga ale czy ta “walka” nie jest tego warta? I to Ty nikt inny może się do tego przyczynić, przyczynić do upadku tej obrzydliwej religii...

Autor: Snaga

środa, 10 lipca 2013

Rozwój Wiary Rodzimej








    Istotą Wiary Rodzimej jest natura. To sprawa oczywista i klarowna. Przynajmniej tak mogłoby się wydawać. Jednak obserwujemy co najmniej dziwne zjawisko. Otóż wielu ludzie mieniących się Rodzimowiercami, czy szerzej poganami, narzeka na Kościół Katolicki, na brak organizacji, na małą ilość współwyznawców w swojej okolicy. Powtarzają się argumenty, że nic nie można zorganizować. Łatwo tak narzekać, kiedy siedzi się przed komputerem. Trudniej wstać, komputer wyłączyć i wyjść do ludzi. To sprawa pierwsza. Jest jeszcze jedna. Żadna książka, żadne opracowanie naukowe nie jest w stanie oddać istoty Wiary Rodzimej. Oczywiście, są dzieła, które należy przeczytać. Ale trzeba je traktować jako swego rodzaju drogowskaz a nie drogę. Drogą jest Natura. Żadna książka, nie ważne jak doskonała, nie odda wszystkiego czym Rodzimowierstwo jest. Nie chodzi mi tutaj o negację osiągnięć nauki. Sam jestem wielkim zwolennikiem opierania się w kultywowaniu wierzeń Słowian na potwierdzonych badaniach. Jednak nie można ich traktować jako absolutne źródło wiedzy wszelkiej na temat religii. Mogą i powinny stanowić punkt wyjścia. Ale nic więcej. Kto przeczytał wszelkie książki, opracowania i wie wszystko co w nich napisano o wierze naszych Przodków, a nie wyszedł na pola podczas żniw, do lasu, nie poczuł wiatru na otwartej przestrzeni, nie wsłuchiwał się w śpiew żywych ptaków wokół niego – ten nie może nazwać siebie Rodzimowiercą. Co więcej – uważam, że większe prawa do wypowiadania się jako Rodzimowierca i w imieniu tejże Wiary ma człowiek o mniejszej wiedzy historycznej, ale więcej odczuł na sobie żywej Natury.

   To jest kwestia od której należy wyjść dalej. Współczesne Rodzimowierstwo Słowiańskie nie jest odtwórstwem historycznym. My nie odtwarzamy tego, co było kiedyś. My kontynuujemy tradycję i wiarę naszych Przodków. Mam nieodparte wrażenie, że o tej bardzo ważnej kwestii zbyt często się zapomina. Powinniśmy wnosić ze sobą coś nowego, iść dalej, rozwijać. Nie stać w miejscu. Bo świat się zmienia. Nie mówię, że należy zmieniać naszą wiarę tak, aby dopasowywała się do świata – w żadnym wypadku. Ale należy ją rozwijać i kontynuować. Tak, aby Rodzima Wiara Słowian nie stała się skostniałą, stojącą w miejscu koncepcją duchowo-filozoficzną, ale prawdziwą i żywią wiarą. Doskonałym przykładem tej sytuacji jest sprawa Duchów. Nasi Przodkowie wierzyli, że faktycznie młode dziewczyny biegają po lesie, w jego głębiach żyją straszne bestie, każdym zbiornikiem wodnym włada potężna (i, co ważne, zupełnie materialna!) istota w jego odmętach. Rodzi się pytanie – a więc my powinniśmy wierzyć w te stworzenia, czy odrzucić tą wiarę? Odpowiedź nie jest tak jednoznaczna. Oczywiście – człowiek przyjmujący Wiarę Przodków jakby zobowiązuje się do jej kultywowania. A bardzo ważnym elementem religijności Słowian była właśnie ta warstwa demoniczna. Więc mamy wierzyć w grasujące po lasach bestie? Nie, bo dzisiejsza nauka jest w stanie niemal z całą stanowczością potwierdzić, że tychże stworów tam nie ma. Nie ma w takiej formie jak widzieli to dawni Słowianie. Z drugiej strony nauka powoli i nieśmiało zaczyna potwierdzać coś, z czym żyły wszystkie prymitywne ludzi, z czym do dziś żyją ezoterycy, szamani itd. Oczywiście robi to tak nieśmiało (i chwała jej za to!) bo taka jest jej rola. Sceptycyzm. Tak być powinno. Mianowicie nauka potwierdzać zaczyna fakt, że wszystko posiada jakąś tam energię. My kontynuujemy tą wiarę nadając tejże energii konkretne cechy, dzieląc tą energię tak jak my ją rozumiemy. Oczywiście ten podział istnieje, jednak na poziomie ciężkim do naukowej percepcji. Tutaj jest właśnie miejsce i rola WIARY. My WIERZYMY, że jest tak a nie inaczej. Dlatego też ja mogę z całą pewnością i świadomością powiedzieć, że tak – wierzę w Wodniki, wierzę w Rusałki, wierzę w Strzygi. A idąc do lasu pozdrowię Leszego i spróbuję wypatrzeć (wyczuć) Dobrochoczego. To przykład na to jak się rozwinęła religia Słowian w czasach współczesnych. I właśnie tak się powinna rozwijać, bo to dla niej, dla nas, bardzo ważne.


Pozdrawiam, Wołchw Witomysł.