Są rzeczy, których nie da się oddać ciągłym, prostym tekstem. Czasem się próbuje, jednak to jest z góry pozbawione sensu. Problem ten starałem się zaznaczyć w jednym z poprzednich postów. Dziś jednak nie będę tej sprawy roztrząsał. Wszyscy Rodzimowiercy obchodzili dopiero co Noc Kupały – Święto Wody i Ognia. Obchodzili tak czy inaczej – nie ważne. Jestem pewien, że każdy na swój sposób oddał tej Nocy należyty hołd Bogom, Duchom i Przodkom :) Dlaczego o tym piszę? Otóż jak każdy czas świąteczny, tak i ta Noc ma pewną refleksyjną moc. Myśli wędrują nieco innymi torami. Dlatego też postanowiłem jako podsumowanie tejże wspaniałej Nocy przekazać wam garść poezji. Nie będę się rozpisywał na ich temat – wiersze albo obronią się same, albo w ogóle ;) Ich ocenę pozostawiam wam, Czytelnicy. Sława Bogom, Sława Duchom, Sława Przodkom!
Wołchw Witomysł
Ballada o Arkonie
Gdy słońce
wzeszło
Nad
arkońskie dachy
Promieniami
ozłociło
Żywot Ojców
naszych!
Zbierały
zioła – kobiet kwiat
By pleść
świąteczne wianki
Ich uśmiech
rozpromieniał życie
Tak wielu ze
słowiańskich mężów.
Fala o brzeg
rozbiła się
Zaś w
grodzie fletów granie
I szczęścia
pełen dźwięczny śpiew
Radość
wolnych ludzi!
I żerca
stary, mądry tak
W spokoju
strzeże świętości
By spokój
też w grodzie był
I ludziom
przychylność Bogów!
Mężowie
radośnie kuli stal
I w drewnie
pięknie rzeźbili
By radość
nieść ludziom tym
W
słowiańskiej, wolnej ziemi.
Znów fala
uderzyła w brzeg
Słychać
pieśniarza opowieść
I lud
radosny wolny tak
W spokojnym
mieszka grodzie!
Wtem wróż
przemówił smutny
A łza po
twarzy płynie
„Nadchodzi
ogień a z nim stal
By ukraść
nasze życie!”
Zapłakał lud
Cień trwogi
przesłonił niebo
Ze łzami w
oczach ostrzyli stal
By bronić
arkońskich brzegów!
I uderzyła
fala w brzeg
Pełna jest
gniewem Bogów!
Nad
horyzontem wzbiera deszcz!
Burzy
gniewna zasłona!
Ten gniew
rozpalił serca im
Wojom mężnym
i młodym
Na włóczni
zaciśnięta dłoń
Tarcza
gotowa pójść w drzazgi!
I wróg
pojawił oto się
By spalić
arkońskie domy
Zaś w
sercach trwoga i walki chęć
By bronić
ziemi Bogów!
A żerca nie
okłamał ich
Poznali
bezwzględność wroga
Że przyszedł
oby ogniem im
Nadać obcą wiarę!
Lecz nie
ulękli oni się
Kwiat ten
słowiańskich wojów
„Nikt nie
odbierze nam
Prastarej
Ojców wiary!”
I nadszedł
czas!
Wróg już u
bram czeka!
„I choćbyśmy
mieli zginąć
Nigdy się
nie poddamy!”
Wtem wyszło
słońce
Bogowie
spojrzeli smutni
Tak dumni ze
swoich dzieci
Które nigdy
się nie ugną!
Zginął kwiat
wojowników
Sława im po
wieczny czas!
Chociaż się
nie poddali
Wróg był
niczym bestie…
Spłonęły
mury
Spłonęły
Ojców domy!
Nie
zapomnimy
Stara wiara
żyje w naszych sercach!
Sława wojom!
Sława Ojcom
naszym!
Nie
zapomnimy
Zapomnieć
nam nie wolno!
Duch
Opowieść niósł nam wiatr
By w sercach przebudzić uśpione
Odrodzić prastary blask
Milczeniem wyniesione pod niebiosów sklepienia
Spokojem kołysane
Jak drzew starych korony
W szumie starego lasu
Pośród drzew prastarej zadumy
Wciąż żywe to co w sercach zastygłe
Jako jantar
Jako jantar!
I idzie z tych lasów, nadciąga
Idzie żeby przypomnieć
W powiewie tym za duchów dotknięciem
Serca nam pałają płomieniem
I nie jest martwym to co zasnęło
I nie jest martwym to co powróci!
Piękno legend przy ogniach słuchanych
Potęga Bogów natury
Piękno lasów nieśmiertelnych
Potęga wiary Ojców
W lasach strażnicy tej wiary
A w sercach płomień Swaroży!
I płomień ten
Siłą dusz naszych wzmagany
Nie zagaśnie
Zagasnąć mu nie pozwólmy
Zagasnąć mu nie dajmy!
Prośba
Wielki Boże
W Świata
cztery strony patrzący
Nie pozwól
swym dzieciom upadać
Dobry Panie
W czterech
twarzach mądrości
Prawdę nam
dajesz!
Bogowie!
Sława wam za
siłę!
Sława wam za
moc, która żyć nam pozwala!
Więc bądźmy
plemieniem jednym,
Rozbić się
nie pozwólmy
Bądźmy jak
las jeden,
Prastary,
wszechmocny.
Nie dajmy
strącić słońca stanic
Nie dajmy
ranić Bogów!
I niechaj
każdy ma dla Boga swego imię!
Dla niego do
pojęcia!
I niechaj
nikt krzywdzon nie będzie
Z imienia
innych Bogów i ziem innych!
A my,
Nie poddajmy
się!
Nasze plemię
silnym niech będzie!
Zawierzyć
nam trzeba słowom żerców i wołchwów!
I nie oddać
serc naszych!
Tęsknota
Ten dąb
stary
Koroną wśród
chmur tkwi zamyślony
Zaś
korzeniami sięgnął Podziemi
Pełen on –
Pełen naszej
pamięci…!
Pełen żalu
za czasem minionym
I tęsknoty…
Do dni
szczęścia i nocy spokojnych
Do lasów nie
zmiażdżonych miastami
Do
bohaterskich czasów opowieści pieśniarza…
Ten ogień co
płonie świętością
Ten strumień
płynący swobodnie
Powietrze
pachnące wolnością
I ziemia co
nie zna zniewolenia
Ta szeptanka
stara
Mądrością
sięgająca daleko
A wzrokiem
wykraczająca za mgłę
Pełna jest
ona –
Wiedzą
Dziadów szacownych…!
I smutku
jakiegoś pełna
Tęsknoty…
Bo spojrzeć
by chciała jak ludzie
Znów cześć
oddają duchom, co z nią idą
I Bogom, co
jej strzegą
Ten ogień co płonie świętością
Ten strumień
płynący swobodnie
Powietrze
pachnące wolnością
I ziemia co
nie zna zniewolenia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz