Bardzo częstym zjawiskiem,
jakie można zaobserwować we współczesnym polskim Rodzimowierstwie jest mocne
wiązanie kwestii wiary z kwestiami polityki. Nieraz też można zauważyć, że dla
niektórych Rodzima Wiara staje się niejako drogą do wprowadzania w życie
własnych ideologii i wizji o jawnie politycznym zabarwieniu. Skłania to do
refleksji nad miejscem polityki w naszej wierze. Moje stanowisko w tejże kwestii
jest jasne i jednoznaczne – w wierze nie ma miejsca na politykę. Nie ważne jaką
– czy socjalistyczną, czy nacjonalistyczną czy jakąkolwiek inną. Moje zdanie
nie ulegnie zmianie i nic na to wpłynąć nie może. Poniżej postaram się
uargumentować to co napisałem, aby może nie tyle przekonać (choć byłbym bardzo
rad), ale chociażby skłonić do chwili zastanowienia.
Jeśli chodzi o
mieszanie polityki w Rodzimowierstwo zdecydowanie najsilniejszym „nurtem” tej
dziedziny jest nacjonalizm. Bardzo wielu Rodzimowierców określa siebie również
jako nacjonalistów. Czy to źle? Nie! (Choć sam osobiście nie zgadzam się z poglądami
nacjonalistycznymi, ale to nie miejsce na to). Rodzimowierca ma pełne prawo do
własnych poglądów politycznych jakie by one nie były. Ale moim zdaniem nie ma
prawa mieszać religii z polityką. Polityka jest sprawą ludzką – między ludźmi.
Religia jest sprawą duchową – między ludźmi a Bogami, Duchami i Przodkami. Tak
więc mieszanie jednego z drugim, a co gorsza wykorzystywanie wiary jako drogi
dla polityki jest w moim odczuciu porównywalne do mieszania Rodzimej Wiary z
błotem. Co ludzkie niechaj zostanie pomiędzy ludźmi – każdy ma swoje życie. Ale
niech poglądy nie wchodzą do Świętego Kręgu. Tam cześć należy się Bogom, Duchom
i Przodkom, a nie wydumanym często ideologiom.
Drugim moim
argumentem przeciw mieszaniu polityki do spraw wiary jest szczególna zdolność
tej pierwszej do siania niechęci, nieporozumień a nawet nienawiści między
ludźmi. Czy w dobie i tak dużego podziału między rodzimowiercami w Polsce
potrzebujemy czegoś co podzieli nas jeszcze bardziej? A nawet już dzieli.
Właśnie ze względu na swoje poglądy polityczne nazywany byłem „zdrajcą Rodzimej
Wiary”, „krypto-katolem”, „księdzem” itd. Rzucano mi w twarz oskarżenia o
skrajny idiotyzm, zdziecinnienie, głupotę. Wszystko przez politykę. Czy
potrzebujemy w gronie osób wyznających tą samą religię pomniejszych podziałów?
Moim zdaniem są one zupełnie zbędne, a nawet szkodliwe.
Reasumując – czas zacząć
się łączyć a nie coraz bardziej dzielić. Skupmy się na współpracy w tworzeniu i
budowaniu czegoś, na czym wszystkim nam zależy. Poświęćmy siłę rozwojowi
zamiast trwonić ją na czcze polityczne dyskusje. Wystarczy wyobrazić sobie ile
bylibyśmy w stanie osiągnąć wstając od komputerów, wychodząc do ludzi,
organizując się, spotykając. Niestety często zamiast tego obrzucamy się
wyzwiskami i oszczerstwami na forach internetowych. To smutne. Czas z tym
skończyć.
Dlatego apeluję też
do wszystkich tych, którzy mają większą siłę przebicia i rozgłosu. Zadbajcie
też o to. Przecież wszystkim nam najbardziej właśnie na tym zależy. Na silnym
rozwijającym się Rodzimowierstwie w Polsce. A osiągnąć to możemy tylko i
wyłącznie łącząc się i działając w skupieniu na wierze, a nie dzieląc się coraz
bardziej przez politykę.
Pozdrawiam serdecznie,
Wołchw Witomysł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz